pólmaraton z przeszkodami |
postanowiłem zacząć od Jej komputera bo może i jest tam mało Jej zdjęc ale pewnie są to te które sama najbardziej lubiła. zdjęcia obejmują ostatnie siedem lat bo mniej więcej to jest czas kiedy ukochana posługiwała sie fotografią cyfrową własnoręcznie a nie przez łaskawe udostępnienie(lub nie ;-) wizerunku
już na mecie w objęciach Córki ale lekko nie było bo to jednak długi bieg no i jeszcze te żele energetyczne. co żele energetyczne? zeby uniknąć losu Pauli Radclife ukochana musiała zjechać na pitstop (tak naprawdę toaleta w kawiarni ;-) wywołany cholernym zelem ananasowym.
nocny bieg w Los Gigantes. Jak widać odmówiła założenia pomarańczowej koszulki bo nie pasuje jej do karnacji, koloru oczu i koloru włosów. Można się domyślić że M nie jest najbardziej układną osobą na ziemi, prawda?
przed biegiem w Tamaimo. Jeszcze przed więc humory dopisują- ale te różnice poziomów to nam wtedy dały. no było stromo co widać na drugim zdjęciu. acha no i w tych czasach ekipa skladała się z naszej trójki Pawła(na zdjęciu) i Bartka
trochę pózniej na Punta Blanca rodzina poszerzona o Johny'ego świętujemy drugi dzień Navidad (25.12.2013)
odbieramy córki numerek i czepek- Ukochana pilnuje dokumentów bo mi takich rzeczy powierzyć nie można |
Rodzina z Patrycją(pierwszą trenerką pływacką małej M) |
Ukochana jako element ozdobny i atrakcja turystyczna
Pierwszy Półmaraton Ukochanej niby w las Galletas niby jak na Teneryfę to płasko ale jednak troszkę było nielekko
listopad 2011 dopiero co przyjechaliśmy. A miejsce to zdecydowanie ulubione miejsce Ukochanej. "Skałki" w Puerto Santiago. Miejsce gdzie można ponurkować poskakać i na dodatek wygrzać kuper na cieplutkiej skale która jest miła w dotyku i nawet dośc gładka(ukochana nie lubi plaży bo piasek włazi ;-)
zanim zamieszkaliśmy to przyjechalismy zobaczyć jak jest. Ja cykam a na zdjęciu oba Jaśki, marta mała(całkiem jeszcze mała) i Marta Duża
wycieczka na Teide- kolejką co się bujała i kanarki wrzeszczały zachwycone jak bujnęło
czerwiec w tropikach a tu Ukochana znalazła śnieg na szczycie!!!! Takie jaj - prawie wieczna zmarzlina nie?
a to już kolejny dzień. Postanowiliśmy po wjechaniu kolejką że następnego dnia wchodzimy z buta. Dzieci zostały na plaży z my pooooszli. w nieprofesjonalnych adidaskach z decathlona i bez wielkiego zapasu wody. ale mijające wyekwipowane towarzycho patrzyło na nas z góry. Ukochanej nic nie było w stanie zatrzymać a warunki były takie(wiało jak skurczybyk) że zawieszono kursowanie kolejki
muzeum o temacie przewodnim Thor Heyerdahl ale też ogród z owocami do zżerania- i nas to bardzo interesowało a może nawet bardziej ;-)
Gran Canaria 1 czerwca 2011 wyprawa rozpoznawcza Ukochana zabookowała bilety i hotele i trza było jechać- a lotnisko w krzakach pod magdeburgiem
stopa ukochanej w Masce najprawdopodobniej
karnawał w Santa Cruz i wariactwo w wesołym miasteczku
Shanghai i szukamy naszego hotelu
jaki piękny jest shanghai nocą ;-)
odzyskiwanie życia w Galdar- promieniowanie i trucizny straszliwie podkopały formę Najcudowniejszej i Ukochanej. B. schudła i straciła mnóstwo sił.
odbicie w szybie a na planie pierwszym półtorametrowy jaszczur
Tjlandia z ręką w paszczy smoka i w nieodpowiednim stroju
Galdar i ćwiczenia w przydomowej siłowni na świeżym powietrzu
a teraz..... w nagrodę za cierpliwość kilka ujęć najpiękniejszej twarzyczki robiącej sobie selfie komputerem
na imprezie w Instytucie Lotnictwa
Na promie w drodze na Gran Canarię
galdar i staramy się żyć popromiennie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz