środa, 31 stycznia 2018

Twoja Świątynia

Ta z małpkami gdzie padła karta w aparacie(sprzedaję aparat tak na marginesie bo gdzies wsiąkłem część zdjęć z Tobą i jestem b.unhappy i więcej tego nie zniosę i sprzedaję skurczybyka mimo że go tak uwielbiałem jakby to były zdjęcia z telefonu to by były może mniej ładne ale by były a tak....) stoisz w cieniu tam gdzie były kraniki z wodą bo na płytkach żar. A szacunek oraz tabliczki po angielsku każą na bosaka.
Włączyłem dzisiaj six phase meditation z Twojego telefonu na Twoich słuchawkach. Zawsze to coś. Przecież nie będę jak stęskniony pies siedział z nosem w Twoich koszulkach bo cały Twój zapach wywącham.
No i w fazie szóstej medytacji kiedy Viszan namawia do wizualizacji siły wyższej postanowiłem przestać być ateistą. Albo przynajmniej przyznać się przed sobą że nie jestem. Bo ja mam tak naprawdę Boginię. Jasną, cudną, w  białej sukience i tak piękną i dobrą że łeb urywa. Wprawdzie tutaj sukienkę masz ciut bardziej kolorową niż w moich wizjach ale pewnie buddha też wygląda inaczej niż na tym zdjęciu.
chciałem Ci nawet zrobić dzisiaj młynki modlitewne ale mój minion (czyli Córka) się zgrymasił.
No i kapliczkę do powieszenia w aucie musze zrobić też pewnie sam

wtorek, 30 stycznia 2018

Jeździliśmy i wspominali z Córką


Bo że najpierw żeśmy gadali jakie dziwne wyprawia mózg rzeczy że każe mi wątpić w permanentność rozstania. I że jest smutno każdego dnia i mi i jej ale da się to znieść do momentu aż nie zacznę myśleć że już nigdy... Wtedy otwiera się otchłań. Bezdenna i pochłaniająca każdą myśl w taki wir gdzie wszystko co kombinujesz żeby się wydostać dostaje dodatek "już nigdy" i staje sie nie do zniesienia.
Że już nigdy nie ucieszysz się żadnym smakołykiem
Że już nigdy nie odpowiesz pizza i frytki na pytanie co chcesz na obiad(big no no on keto diet)
że już nigdy nie pójdziemy razem biegać ani na siłownię ani po prostu na spacer za rękę
że już nigdy nie opowiem Ci żadnej książki ani żadnej dziennej anegdoty
Ze już nigdy nie pojedziemy razem na tajlandię mimo że .tak strasznie chciałaś
że już nigdy...
cokolwiek wymyślam żeby o tym nie myśleć to zawsze można do tego dodać już nigdy i jest do dupy
Bo razem wszystko było super- cokolwiek robiliśmy to możliwość robienia tego razem z Tobą powodowała że było po prostu SUPER. choćby miało to być wybieranie butów  do biegania na allegro- z Tobą nawet to było przyjemne. Każda codzienna rzecz robiona z Tobą była pomazana Twoją osobą i była trochę jak z bajki.
A teraz to się toczę jak skrzypiący wózek na krzywych kółkach. Wróć!!!!!
proszę Cię maluszku wróć.

niedziela, 28 stycznia 2018

durne urzędy i najdłuższe rozastanie


subject: czemu kłamiesz!
Ode mnie  do: adolfik

Napisałeś wczoraj Marcie na głazie że ja się skarżę że jest niegrzeczna. To w którym momencie b.długiej rozmowy wczorajszej coś takiego padło.
Po tamtym niemiłym zachowaniu parę dni temu, chyba nawet jej samej zrobiło się przykro, a później już starała się być w porządku (na tyle na ile nastolatki w ogóle są w stanie w stosunku do rodziców) i to ci powiedziałam. A ty jej napisałeś że TERAZ się skarżę i ona ma do mnie żal bo teraz nic złego nie zrobiła. Przykro jest i mi i jej, jak masz wsadzać kij w mrowisko to lepiej w ogóle się nie wtrącaj!

mail do mnie od ukochanej(adolfik to taki domowy greps że przy mnie to nawet hitler wychodzi na miłego gościa)

fajnie było razem


Miszalska uwielbiała sportową jazdę samochodem/gokartem czymkolwiek szybkim w zasadzie(jednoślady jej nie kochały więc tutaj sukcesy były ograniczone choć rozbiła raptem dwa).
Prowadziła szybko i na wariata. Ok uczyła się techniki i poprawiała czasy ale fun zawsze więcej dla Niej znaczył niż czysty przejazd szybszy o setne sekundy.
Stąd nawet mnie zbytnio nie opieprzała kiedy na którymś zamiatanym szutrowym zakręcie w lesie położyłem auto na boku. (na jej boku zresztą).
Była super fajna i odważna(w każdej dziedzinie) i to w niej uwielbiam
kocham cię Marto

Widziane z pewnej odległości

Hej,
czuję okropny żal i smutek czytając posty i oglądając zdjęcia. Niestety nie znałem Marty w wystarczającym stopniu, żeby wiedzieć jaką była osobą naprawdę, ale wiem ile dla was znaczyła i wiem, że wy znaczyliście dla niej wszystko (zwłaszcza jej ukochana córeczka!). Tak naprawdę poznałem ją dopiero na Teneryfie, i wtedy zauważyłem, że była super wyluzowana i prawdopodobnie "way out of league" dla Ojca.
Pamiętam z tego okresu, że nigdy nie mogła odmówić okazji rozpuścić małej M. Kiedy nadarzyła się okazja i spotkaliśmy się na pizzę/frytki (z dala od pilnujących diety groźnych oczu jojcowskich!), wszyscy (razem z nią) czuliśmy się jak małe dzieci, które mają sekret do ukrycia.
Wiem też, że była niekonwencyjna i uparta, i pewnie by chciała zostać pochowana jak Wikingowie albo wyskoczyć z trumny z fakiem skierowanym do publiczności.
Mam nadzieję, że znajdziecie sposób, żeby poradzić sobie ze stratą i upamiętnić Martę w sposób na jaki zasługuje.

Ja jestem teraz w swoim małym świecie pełnym zasranych pieluch i nieprzespanych nocy, ale pełnym miłości - miłości którą czuję i do was, i którą chciałbym wam przesłać w momentach w których potrzebujecie miłości najbardziej. Jesteście rodziną - od niedawna ciotką i dziadkiem dla zupełnie nowej osoby :)

Nie mam zdjęć z Martą, ale zaskoczyło mnie, że Marta ma zdjęcie z gościem z okładki Fatboy Slim'a!

Pozdrowienia i trzymajcie się mocno.

piątek, 26 stycznia 2018

tortury


przeglądam zdjęcia co chwila i znowu naciąłem się na te po drugiej operacji.
PO CO?
Tyle bólu i męczarni
PO CO?
płaczę znowu bo żeśmy ją zamęczyli
ręka w rękę ja z nowoczesną medycyną
z tym że moja wina większa bo medycynie Marta nie wierzyła a ja miałem być jej obrońcą i  ją zawiodłem

czwartek, 25 stycznia 2018

Marta i marta

Miałem dostać jako prezent imieninowy ale przetrzymali. Bo Miszalska była pod każdym względem niezwykła i czasem musiała za inność/lepszość zapłacić.
Jako była gimnastyczka z czasów słusznie minionych musiałą być w stanie wiele znieść i nie pisnąc nawet się mówi że miała wysoki próg bólu- znaczy było jej wstyd drzec się jak zarzynane cielę i w związku z tym w sali porodowej gdzie wszystkie baby się darły nikt nas nie brał poważnie- no a ja nie chciałem Marcie robic wiochy rzucając się na personel. No i było miesiąc przed ustalonym przez fachowców terminem- ale tym się nie przejmowaliśmy lekarze ustalali termin porównując szczuplutką Miszalską do krów z którymi mieli wcześniej do czynienia więc nas wysmieli jak chcieliśmy zrobić usg i zobaczyć co tam już jest.
Prosze Panią Pani nie jest nawet w pełni dojrzała - tu całą macica w największym rozmiarze ma 11cm a Pani chciałaby być w ciąży?

środa, 24 stycznia 2018

Z teneryfy


Witam Cię Martuś
Nie mogę uwierzyć że taka tragedia Was dotknęła, wierzyłam że mama mimo wszystko wyjdzie z tej okropnej choroby.
Choć krótko się znałyśmy dała poznać się jako ciepła i delikatna osoba cieszę się że mogłam ją spotkać na swojej drodze. Pamiętam nasze rozmowy o dzieciach o Tobie jak promieniała na Twój temat, była dumna że ma tak mądrą rezolutną wrażliwą córcie. Byłaś jej oczkiem w głowie.  Wiem że w tej chwili żadne słowa nie dadzą otuchy po stracie ale wiedz że łączymy się bólu.
mama Nikoli

głupota i odchyły ? może i tak ale dają żyć


niby powinno być źle bo kolejny dzień bez Ciebie i na szczęście to tak nie do końca bo w nocy jesteśmy razem. Przychodzisz do mnie i sobie jesteśmy razem, nawet o czyms rozmawiamy ale bardziej pamiętam czynność rozmowy niż to o czym była.
,że takie tam sobie pogaduszki zakochanych co dla innych bez sensu są? Pewnie tak ale mi dobrze i przestałem się bać że Cię boli i że coś Ci się stanie. O rany jaka ulga widzieć Cię znowu zdrową i szczęśliwą. smutno mi sie było rozstawać z rana i próbowałem się jak najdłużej nie budzić i jeszcze głowę do poduszki i jeszcze ale poczucie Twojej obecności było jakby mniejsze w końcu powiedziałaś mi do zobaczenia więc czekam niecierpliwie do wieczora  Oczywiście wiem że się znowu spóźnisz.;-) Ale proszę przyjdź - strasznie mi to potrzebne. Czuję cię potem przez cały dzień między cyckami. I mam tam takie miłe ciepło i spokój.
Chciałbym się tym podzielić z Córką i wszystkimi którzy płaczą po Tobie ale nie wiem jak.
pamiętam jak często rozmawialiśmy że chciałbym się z Tobą zrosnąc tak żeby nikt nie mógł Cię skrzywdzić że zawsze będę Cię nosł pod koszulą jak małego kotka a Ty będziesz wystawiac główke tylko jeżeli zechcesz albo będzie coś ciekawego do zobaczenia albo pizza czy frytki do zeżarcia ;-)
I zawsze ale to zawsze będę mógł Cię pogłaskać. A Ty będziesz mogła mnie kopać w żołądek jak nasza córka Ciebie kiedy byłaś w ciąży. 
I teraz Cię tak właśnie czuję że mam.

wtorek, 23 stycznia 2018

od mamy


Nie przeminie wszystko, nie przeminie -
gwiazdy, kwiaty nie pogasną,
choćby przyszło ręce nam złożyć
i po prostu na zawsze zasnąć.
Pamięć czułej miłości zostanie,
smutna cisza opuszczonych ulic -
po odlocie będziemy ziemię
z utęsknieniem do ust jeszcze tulić.
Nasze biedne ludzkie zmęczenie,
serc otwartych mądrą życzliwość -
po odlocie będzie się jeszcze
coś ziemskiego i w niebie śniło.

Dziecinko nasza, mijają dni bez Ciebie...
Świat jest smutny i pusty.
Zawsze będziemy Cię kochać i tęsknić
mama i Marek

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Jak poznałem waszą Martę

może ktoś to uzna za wyzewnętrznianie ale to niech nie czyta.
To był jakiś 97? chyba tak- matematyka każe tak powiedzieć.
Byłem wtedy dumnym dyrektorem w firemce zajmującej się multimediami i różnym komputerowym barachłem. Właśnie wyjechał na Tajwan własciciel/dyrektor i zostawił w zasadzie wszystko mi i Misiowi w spadku. No to pierwsze co to wywaliliśmy te śmieci których chińczycy nie są w stanie posprzątać czyli szkodliwych pracowników. Potem dałem ogłoszenie że firma szumnie nazywana multimedialną szuka osób na stanowisko handlowca- panie mile widziane(nie będę ściemniał chodziło o to że dziewczyny są tańsze). Misio miał tylko jeden wymóg że on by chciał żeby jedna była ładna. No niech masz. I tak się żadna nie zgodzi bo dam minimalne wynagrodzenie i prowizję - ładne dziewczyny zazwyczaj nie umieją pracować. Głównie zgłosiły się panny z prowincji i ze słabą obsługą języka ojczystego. nazbierałem tych CV i już nawet miałem kilka upatrzonych. Co z misiem zrobić? bo urodę to raczej mają telefoniczną. Powiem mu zeby się walił i tyle. Umówiłem się na popołudnie z dziewczyną co to zadzwoniła że od znajomej słyszała że szukamy. No szukamy szukamy chociaż już w zasadzie... no ale niech, przyjdź o 17 tak żeby w pracy nie przeszkadzać.
Przyszła. Wysoka. Szczupła z klasą. Modne buty dłuuuga spódnica. Pewna siebie ale nie niegrzeczna. No może trochę- taka dziewczyna przy której musisz się wspinać i wypinać. Na CV napisałem że wygadana i że misia mam z głowy i mędził nie będzie(typowy chiński przykład polityki trzymania w szachu- simon dał mi kolesia do spółki żebym nie był taki samotny ;-)

taka przyszywana trochę ale był taki rok że jak rodzina

no bo wszędzie i co dzień razem
znaczy mówimy o rozszerzeniu naszej trzyosobowej ekipy czyli Bartku i Pawle
Co to upalali Martę(Marta uwielbiała marijuanę) i karmili tartą cytrynową. Biegaliśmy razem i łazili i surfowali i zapieprzali na siłowni aż się kanarki bały że skała popęka. Miszalska była bardzo competitive i było naprawdę fajnie. Tutaj z dodatkowo porwanym Dentystą i bez Bartka bo ktoś te zdjęcia musiał robić nie?

niedziela, 21 stycznia 2018

Tak siebie widziała przynajmniej od dwóch lat


nie wiem czy to ja byłem tym który ją uwięził czy choroba ale nie jest to miłe. Już od tajlandii wszedzie chciała puszczać ten kawałek. Czuła się taka biedna i bezbronna.
Jak ją poznałem uważała się za centrum wszechświata(spóźniła sie na samolot do anglii to samolot wyleciał z opóźnieniem 30minut!!!! )

oczami krewnych- czyli okazje rodzinne z Babciowego albumu

trzy pokolenia Marta, marta i Danusia z Markiem. Na ukochanych skałkach Ukochanej w Puerto Santiago.
Nikt nie chciał zrozumieć czemu wyjeżdżamy więc wydawało się łatwiejsze pokazać niż tłumaczyć.
żeby uniknąć Babciowo/mamowej obrony wtajemniczyliśmy Marka a bilety Miszka kupiła jeszcze przed naszym wyjazdem. I nie było odwrotu. Były może i niewygodne może i z przesiadkami ale odmówić już nie mogli. I tak wyglądał listopad na Teneryfie więc czy to wymaga wyjaśnień?

Powtórna operacja i nadzieja

bo od powrotu z Portugalii zaczęła się rzeźnia. Kiedy mogłaś dopadałaś do cukru(na jakimś spotkaniu biznesowym kiedy wyszedłem obejrzeć instalację naszych produktów zdążyłaś tak posłodzić kawę że po chwili miałaś atak). Nikt nie chciał wierzyć że cukier Cię zabija i co dzień poranne pomiary wychodziły powyżej 100. W czasie tej kilkutygodniowej podróży z Gran Canarii korzystając z mojego rozwalenia/zmęczenia też kupowałaś słodycze w drodze do toalety.
To w zasadzie nie Ty tylko pieprzony rak. Ale złościłem się na Ciebie. Że kradniesz mi Ukochaną- mimo że przeciez to ty jesteś tą Ukochaną. Takie debilne racjonalizacje żeby móc się złościć na maluszka. A głowa zaczęła boleć. Pojechaliśmy na Ozorę i dalej bolała. Zrobiliśmy skan i były na nim chmury, te cholerne chmury komórek obżerających się radioaktywną glukozą. więc operacja.

dzisiejsze wrażenia...uczucia

Dziś dwudziesty stycznia,jutro dzień babci,to już 4 doby od mamy śmierci,a jej brak jest dalej taki nierealny...za każdym razem jak idę spać,śni mi się że jestem z mamą,raz że wstała po śmierci jesteśmy w chinach,drugi że żucamy w siebie śnieżkami,jeszcze inny że patrzę na mamę jak stoi w ciągu powietrza,takie indoor skydiving,w białym stroju i wywija fiflaki.... Dzisiaj tata miał fazę obwiniania się za wszystko...czyli miedzyinnymi że mamy nie wyleczył i że pozwolił lekarzom,ukochaną zatruć chemią i częściowo zabić radioterapią,a potem operować jeszcze raz,no i przy okazji sterydy :/

marta na spacerze po operacji

polska jesień to nie jest najfajniejsza sceneria dla odzyskiwania sił i bywało już znacznie lepiej ale... na trzeci dzień po operacji był niedowład całkowity nogi i częściowy ręki- było strasznie następujące po sobioe ataki epilepsji i brak kontaktu- po prostu rzeźnia. Oczywiście nie miało to żadnego związku z waśnie w wkłutym w kroplówkę dexomethasonem i mannitolem ani z cukrem na poziomie >300.
żadnego zupełnie. Pielęgniarki bezczelnie chciały dalej podawać na przymus bo lekarz przypisał.
Maluszek zniósł i to ale było ciężko i co se popłakałem w nocy to moje. Na szczęście znalazłem gościas prowadzącego terapię wylewów sródczaszkowych i badania z zastosowaniem d3 oraz omega3. no i przez chwilę było lepiej ale tu na filmie już jest gorzej

sobota, 20 stycznia 2018

us3 jak się poznalismy


dopiero jak dostąpiłem zaszczytu pójścia na tańce to zrozumiałem dlaczego - ruszałaś się przy tym tak leniwie i z wdziękiem jak kotka w słoneczny letni dzień.
Czemu dostąpiłem zaszczytu dopiero po jakimś czasie? Bo bałas się że wywołam burdę tylko po to aby zjeść Twoich kolegów. Trochę się też wstydziłaś nie wiem czy za mnie czy wobec mnie? Punktem wspólnym w stronę funky był raczej jamiraquai niż us3 ale to Twój blog i nawet soundgarden się tu znajdzie.

do mamusi

Moja mama,moja siostra,moja najlepsza przyjaciółka i mój ideał człowieka. Nie wiem nawet gdzie zacząć,słucham teraz ze smutkiem Kasi Nosowskej,jednej z mamy ulubienic,ale do której Mamcia niechętnie się przyznawała,a przynajmniej mi się tak wydaje.....Przypomina mi się jak właśnie leciała Era Retuszera,słoneczny dzień w popielżynie,a mama akurat wspinała się na modrzewie,tak w liczbie mnogiej,dlatego że były trzy zrośnięte razem,zupełnie jak my,nasza trójka była zawsze razem zupełnie jak te modrzewie,trzy śpiące misie,jak to kiedyś nazwałam na kanarach,nasze society.

porządkowaliśmy Twoje rzeczy dzisiaj

strasznie dziwne jak mało zostało tych klubowo/modno/wieczorowych Twoich ciuchów. Nie było ani jednej długiej spódnicy z rozporkiem. Takiej wąskiej i czarnej w której wyglądałaś zaj.....cie.
Nawet miniówy były raptem 4
Fajnie że się znalazły Twoje lejące się poszerzane spodnie. Wiem wiem dawno nie miałaś okazji ich nakładać a i na pieluszce wyglądałyby nieźle zboczylasko ;-)
Ale trochę to się jednak skanarzyłaś. Jak żeśmy się poznali gdzies w 97 to było dużo czarnego i szarego i buty na wysokim obcasie ale nie takim wioskowym ni to ni owo tylko szerokim i co najmniej 15cm. Bo byłaś Modną Warszawską Laską co to do każdego klubu wchodzi bez kolejki.
Sophisticated i nie tak otwarcie sexy- bo żeby się odróżnić od córek badylarzy które do tych samych modnych klubów ściągały roznosząc zapach kapusty i infekcje wirusowe.
Nawet majtki się po Tobie nie zostały. Takie jak pamietam. W sensie że dzikuski(b.skąpe stringi przypominały mi amazońskich buszmenów że w sznurkach przez tyłek i nazwa się w domu przyjęła) gdzieś zupełnie znikły i te wszystkie NicNieZakrywające z telewizorkiem z przodu(tak jakoś że ściąga uwagę ;-) też się ulotniły. Wiem że przez ostatnich kilka lat to głownie potrzebowałaś rzeczy w tropiki czyli jak majty to żeby móc od razu na plaży usiąść albo co i że nie było za bardzo miejsca na ten cały majdan ale i tak skład garderoby mnie zdziwił.
Sporo rzeczy których nijak nie kojarzę z Tobą.
I że kolory!!! To strasznie fajnie że się również do tego przekonałaś i nie tkwiłaś w bezpiecznej dla siebie palecie. Oddajemy Twoje piżamki bo to nie byłaś Ty. Nawet w łóżku wolałaś T-shirty i ewentualnie swoją beżowo/beżową bluzę(nie wiem czemu tak jej nie lubiłem ale Ty lubiłaś ją bardzo).
Jakieś jeansy które są za mało biodrówkowe jak na moje potrzeby oglądania Twojego pępka i kości biodrowych też idą won.

Smutno mi i brak mi sił zupełnie. Kończę już i idę popłakać

piątek, 19 stycznia 2018

przygotowania do Teneryfy- list Marty do consejerii ws edukacji małej M

bo się wydaje że my byliśmy debilami którzy mieli szczęście z tą wyprawą na teneryfę tak szybko i na wariata
 i nie widac tego ze dzięki Marcie bylismy zupełnie nieźle przygotowani
jak to Marcie skoro w podpisie jest Marzena?
no bo Marta dostała w prezencie imię którego szczerze nie znosiła(nadawanie dziewczynkom imion odmęskich powinno byc karane publiczną chłostą( i po tym jak musiała znosic je cała szkołę powodowała wszędzie konsternację kiedy osoba znana jako Marta podpisywała się Marzena.
rodzice zastanawiajcie się co robicie (mówi to osobnik który własnych synów urządził wspomnieniem osoby złej i godnej zapomnienia- ale może dzięki nim imię które noszą będzie oczyszczone choć trochę?)
w każdym razie Marta jest Marta a jak ktoś chciał ją wkurzyc to mówił do niej Marzenko(Bartek&Paweł byli odważni bo ją potem przekupywali tartą cytrynową).
Jako że Córka była najważniejsza więc niewiele zostawiliśmy przypadkowi. Ukochana napisała maila do ambasady żeby miec podkładkę w razie co. Ja załatwiałem sprawy na gębę(czyli przez telefon) ale dla Niej córka była zbyt istotna żeby ryzykować. więc taka jest odpowiedź z ambasady jakby ktoś miał wątpliwości


ODP: pytanie o warunki zapisania dziecka do szkoły na Teneryfie

Szanowna Pani,
Na tym etapie edukacji nie ma potrzeby przystępowania do żadnych procedur uznających wykształcenie.Córka zostanie skierowana do klasy zgodnie z jej wiekiem, czyli do 6 klasy szkoły podstawowej, którą w Hiszpanii kończy się w wieku 12 lat. I klasa Gimnazjum odpowiada I klasie ESO (Enseñanza Secundaria Obligatoria), ale wiek będzie tutaj decydujący; najprawdopodobniej zostanie skierowana do klasy odpowiadającej jej wiekowo.Należy zabrać ze sobą przetłumaczone u tłumacza przysięgłego ostatnie świadectwo szkolne oraz akt urodzenia wielojęzyczny (wydają taki w USC) . Zaleca się również zabranie książeczki zdrowia dziecka (kartę szczepień).Po przyjeździe na miejsce należy się udać do najbliższej szkoły bądź do Delegatury Ministerstwa Edukacji.
Z poważaniem,
Biuro Radcy ds. EdukacjiConsejería de Educación

Wysłano: Wt 13/09/2011 12:49Do: Consejería de Educación en PoloniaTemat: pytanie o warunki zapisania dziecka do szkoły na TeneryfieEmbajada de EspañaTel: 00 48 22  626 9811 – 12Fax: 00 48 22 6220733D. P.  Consejería de Educaciónde la Embajada de Españaul. Fabryczna 16/22, local 22, 00-446, Varsovia,POLONIAOd: mmisza@poczta.onet.pl [mailto:mmisza@poczta.onet.pl]

Witam,

Chciałabym zasięgnąć informacji na temat tego jakie dokumenty córki będą mi potrzebne żeby zapisać ją do szkoły na terenie Teneryfy.
Będziemy mieszkać na Teneryfie od 22.09.2011 prawdopodobnie do końca marca 2012 lub dłużej - być może na stałe.
Córka w Polsce rozpoczęła właśnie pierwszą klasę gimnazjum, z tym że poszła do szkoły o rok wcześniej więc jest z rocznika 1999 (gdyby poszła w normalnym trybie zaczynałaby klasę szóstą).
Byłabym wdzięczna za odpowiedz na pytanie do której klasy zostanie zapisana na miejscu i jakie papiery muszę zabrać z Polski.
Niestety jesteśmy dopiero na etapie początkującym jeśli chodzi o znajomość jęz. hiszpańskiego ale córka skończyła szóstą klasę z wyróżnieniem i zależałoby nam żeby nie traciła roku już na starcie.

z poważaniem Marzena Miszalska

Marta oczami Córki- czyli zdjęcia z komputerów Małej M

 subida tamaimo chyba????  najważniejsze że razem

Zdjęcia na których jest Marta i które przeniosła na nowy komputer

pólmaraton z przeszkodami
postanowiłem zacząć od Jej komputera bo może i jest tam mało Jej zdjęc ale pewnie są to te które sama najbardziej lubiła. zdjęcia obejmują ostatnie siedem lat bo mniej więcej to jest czas kiedy ukochana posługiwała sie fotografią cyfrową własnoręcznie a nie przez łaskawe udostępnienie(lub nie ;-) wizerunku

Virtualne życie Marty


na razie nie pisze tego marta tylko ja jej nazbzdyczon(że połączenie narzeczonego z nadzdyczonym osobnikiem) i nasza córka. Marta umarła wieczorem 16.01.2018. Nie jesteśmy w stanie się z nią rozstać i dlatego ten blog. To jest dostępne dla wszystkich miejsce gdzie wrzucamy każdy skrawek informacji o Najcudowniejszej i Ukochanej jaki jesteśmy w stanie znaleźć. Jeżeli macie jakiekolwiek coś o Niej lub do Niej to zapraszamy.
chcemy pliki multimedialne ale też i listy i opowieści i w zasadzie cokolwiek związanego z Martą.
Jeżeli okaże się że na podstawie info z tego bloga można stworzyć chatbota, meme albo i cokolwiek innego to feel free wszystkie wrzucone tu zdjęcia czy filmiki należą do wszystkich.
Nie chciałbym żeby ktoś zrobił jej wirtualną krzywdę ale coż... zdaję się na was. Mam nadzieję że Jej/nas nie skrzywdzicie- choć nie wiem czy bardziej można
Jak pozbieram wszystkie skany to umieszczę również pełne dane medyczne na dysku- również można z nich korzystać w wybrany przez siebie sposób.