poniedziałek, 12 lutego 2018

I strasznie i smutno i co dalej

Dziadek przysłał to zdjęcie MałejM ostatnio
Próbuję niby patrzeć do przodu. Że ten smutek to nic nie da już teraz. I wyrzuty i żale, i złorzeczenia nawet też nic nie dadzą  Bo czego się nauczę? Że powinienem być dla Ciebie lepszym póki byłaś ze mną to chyba ciut za późno  już Cię ze mną nie ma i nie wrócisz już nigdy bo umarłaś? Albo że może jednak wrócisz bo żal Ci się mnie zrobi? Zawsze do tej pory udawało się przebłagać Cię nawet jak już  pokłóciliśmy się straszliwie i groziłaś że odejdziesz. Wiem że teraz się nie uda bo już nie ma kogo przebłagiwać i że powinienem dac spokój i moje łzy nic już dla Ciebie nie znaczą bo nic już dla Ciebie nie ma znaczenia.
I tak się staram nie beczeć a tu nic z tego nie wychodzi i się rozpłakuję. Przeczytała Córka dowcip z interneta:
 "stanik mojej dziewczyny strasznie cięzko się rozpina. ........ pauza....
Gdybym to wiedział to nigdy bym go ......pauza.......nie założył".
I się zaczynamy śmiać i nagle widzę jak Ci rozpinam stanik do kąpieli jak już nie dajesz rady stać i muszę Ci główkę trzymać i nie mogę przestać płakać.
Do dupy takie życie.  Wiem że nie będzie lepiej bo nigdy nie jest/nie było. Ciągle pamiętam wszystkie te  wypadki naszych zwierząt z Popielżyna. te koty które próbowaliśmy ratować przed kocim aids i maleńkie zdychające na parwo mimo szczepionki i pamiętam to tak wstrętnie wyraźnie jakby te zdarzenia wciąż były teraźniejszością a to już tyle lat. Czyli nie będzie ulgi. I za dziesięć lat będzie tak samo strasznie. I zawsze już będę kombinował co mogłem zrobić inaczej. To moje piekło i mój wyrok.
 No ale zawsze jest wybór kiedy już ból staje się nie do zniesienia. Ta możliwość wyboru pozwala znieść prawie każdy ból. Z tym że wybór to też odpowiedzialność. Odpowiedzialność na którą nie mam sił ale jednak jak już wybieram ciągnięcie tego dalej to nie ma sensu żyć na pół gwizdka bo mam podsunięte pod nos jakże wygodne i tylko czekające wytłumaczenie Twojej śmierci. To dopiero byłoby prawdziwie żałosne tchórzostwo. Zasłonić się kimś kogo spotkała największa krzywda jaka jest w repertuarze krzywd- śmierć w cierpieniu.
Mam tylko prośbę przyśnij mi się od czasu do czasu znowu zdrowa i szczęśliwa a nie tylko w tych smutnych/strasznych stanach z umierania.
Nie wiem czy chciałabyś być upakowana w kotka czy miśka pluszowego. Bo urna jest taka strasznie zimna i nieprzytulna, No i się będzie obijać i latać po samochodzie.   Jedziemy do mazarron. Samochód się robi (czasami się robi bo zimno w łapska). ale jeszcze musimy poprostować odrobinę zaległości. A tu wszystko łącznie z wiatrem w nos. Zakładamy spółkę przez internet a tu d... bo trzeba donieść zaświadczenie o niebyciu cudzoziemcem na papierze do sądu. Bo ustawodawca nie przewidział i nawet wzoru takiego oswiadczenia nie przewidział ów Ustawodawca Przemądry nie to że nie ma elektronicznego dokumentu ale nawet takiego do wydrukowania wymyśl sobie obywatelu a m y ci powiemy czy było dobrze czy masz wymyślać dalej. Mieliśmy szczęście urodzić się w kraju który potrafi ze wszystkiego zrobić parodię nawet z XXi wieku i postępu technologicznego. No więc dzisiaj żeśmy donosili i musiałem się troszkę poporuszać samochodem w zasłoiczonej Warszawie. Joł chamstwo i ilość agresji jaką teraz już przejawiam na jezdni mówi mi a nawet wrzeszczy WON STĄD!!
 I jedziemy z Córcią szukać lepszego czegoś. Pogody, ludzi, wody, warunków do nauki latania i oliwy.  tęsknię za Tobą strasznie. staram się nie myśleć o tym, co niestety oznacza że nie wspominam fajnych chwil bo te straszne i tak przyłażą bez zapraszania.  Nie wiem już co robić naprawdę nie wiem, Nie powinno przecież być gorzej teraz niż tuż po tym jak odeszłaś a czuję jakby było.
 Nie mogę się zmusić nawet do narkotyków. Myślałem żeby cokolwiek zrobić zeby sie wytrącić z obecnego stanu ale nic nie mogę. Smutno mi i źle. Na myśl o piciu alkoholu to mnie odrzuca a rzeczy typu ganja czy opiaty to za bardzo od razu przypominają mi Twój ból i odchodzenie i nie mogę. Śmieszne pewnie ale nie jestem w stanie być wystarczająco żywy żeby polizać  naszego masła kokosowego z wielbłądzim gównem co go jeszcze zostało w strzykawce(nie wiem czy Ci pomagało nawet ale mam nadzieję że nie trzeźwiałaś) ani żeby zrobić sobie zastrzyk czegoś mocniejszego. Mimo że wiem że na chwilę pomoże to wiem że potem będzie gorzej jeszcze bo znowu na świeżo do mnie dotrze że nie mogę z Tobą porozmawiać. A na pełnowymiarowe uzależnienie i kilkumiesięczny ciąg heroinowy co może i byłoby skuteczną ucieczką to nie mam dość sił. To jednak zajęcie na cały etat. I dużo musiałbym w sobie zmienić żeby się w tym wytarzać. Znalazłem dzisiaj informację na YT dzisiaj o leczeniu PTSD(post traumatic stress disorder). Ekstazkami albo surfingiem. I koszmary znikają po 5 tygodniach surfingu albo trzech sesjach ekstazki. I że FDA rozpatruje wprowadzenie extazek na listę leków. Za stary już jestem i nie mam takich dojść więc chyba surfingu spróbuję. Muzyka trochę mi pomaga ale tylko trochę. Podobno wszystko co powoduje large gathering neuronów pozwala lepiej znosic ból.  Czasem próbuję medytować co też ma pomagać ale wystarczy że usiądę i zamknę oczy to od razu widzę Cię cierpiącą i biedną i nie mogę.
Mokro i śnieg więc skrzydła też nie postawimy. A i przyszła uprząż i duże skrzydło do lotów żaglowych.

jeszcze przed Teneryfą 
 To było Twoje marzenie Marzenko(a co! wolno chłopakom to wolno i mi,  a nuz się wściekniesz i zza śmierci wychyniesz) więc to zrobimy. W sensie że polatamy i zaniosę miłość do Ciebie  do chmur. Bo Ciebie nie udało mi się zanieść.
Jednak moim marzeniem jest latać szybko i tuż nad ziemią. Tak żeby strach d.... ściskał. Więc mam zamiar uszyć sobie leciutką uprząż z samochodowych pasów bezpieczeństwa i poszaleć na małym skrzydle na górkach koło mazarron. Kończę już bo się za bardzo przyzwyczajać do tego pisania też idiotycznie bo to taki jednak erzac rozmowy z Tobą czyli samooszukiwanie jak by nie było. Tak między nami to jak fajnie nawet taki erzac mieć. Jakikolwiek fajnie- nawet urnę ubraną w Twoją czapeczkę tez fajnie. Mimo że to tylko proch ze spalania w temperaturze tak wysokiej że węgiel na węglu nie pozostał. I na logikę to nie za wiele ma z Tobą wspólnego ale dla mnie nawet to niewiele to już Coś

 Kocham Cię ciągle i bezrozumnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz