czwartek, 1 lutego 2018

Wspomnienia taty

                           Wspomnienia  taty
"Jako Dzidziuś została MYSZKĄ. Tak się o Niej i do Niej mówiło przez całe dzieciństwo. „Myszka śpi” , „Myszka wstawaj”, „Gdzie są buciki Myszki”. Bardziej Myszka albo Mysza albo Mysz  -  niż Marta.  Bystra, szybka, zwinna. Bardzo wcześnie zaczęła pełzać, siadać, chodzić. To zdjęcia z maja 1976
Mówić też zaczęła bardzo wcześnie.  Kiedyś sprawdzając pieluchy zawołałem:    „Myszka wszystko  zalała !” .       Przekształciła to po swojemu na  „jalaaaaaja” i potem,  zawsze gdy tylko pieluchy zrobiły się mokre  -   natychmiast głośno sygnalizowała:   „ jalaaaaaja !!!”
Gimnastyczką/Akrobatką  była od początku. Miała duże, szerokie łóżeczko z podnoszonymi siatkami . Ale ta przestrzeń jej nie wystarczała.  Lubiła „wisieć” w siatce (jak na zdjęciach) 
a kiedy nikt nie patrzył wspinała się po siatce, przełazila przez barierkę i schodziła na podlogę. Potem przmykała szybko przez pokój i chowała w kąciku   -  jak myszka.


Maj 1976 . Na Wawrzyszewie  i  Chomiczówce.

W wózeczku też często uprawiała akrobatykę. Ciągle była obawa, że wypadnie albo wyskoczy z wózka.  Robiliśmy zakupy. Wózek z dzieckiem został przed sklepem. Wychodzimy ze sklepu  -  Myszki w wózku  nie ma !!!   Horror  . Przerażenie. A Myszka  -  spokojnie, lekko kołysząc się,  zwisa na szelkach z drugiej, niewidocznej  strony wózka i coś manipuluje przy kółkach.  Na szczęście dół wózka obciążony był koszykiem i całość była w jakiej takiej równowadze.
                                               Akrobatyka w  wózku
A teraz  -   dwa przeskoki  w czasie ale z zachowaniem wątku akrobatyki  .      Marta jest już zawodniczką sekcji akrobatyki  klubu „Targówek”. Jestem z Martą i z Mają na wczasach w Juracie. Marta demonstruje na plaży „ścieżkę”  (zestaw częściowy). Plażowicze biją brawo. Ale za dwa dni przychodzi coś smętna : „Tata dlaczego chłopcy mnie unikają ?”  No więc tłumaczę Jej , że to są ofermy i ofiary boże i po prostu wstydzą się bo nie potrafią jednej dziesiątej tego, co Ty ”. „Ty lepiej udawaj panienkę delikatną, słabą,… itd.” . I to poskutkowało. Tylko Marta „podsumowała” wczasy refleksją :   „To po co ja tyle ćwiczyłam ?”.
I kolejny skok . Czerwiec 1993 . USA. Wycieczka dla stypendystów NDU z rodzinami  do Norfolk.  Młodzież w różnym wieku (tak od 14 do 21lat ). Takie niby zawody wielokonkurencyjne na basenie. Basen super. Starsi chłopcy (20-21) , głównie amerykańscy,  popisują  się skokami ale z pierwszej, co najwyżej z drugiej kondygnacji.  Jeden z rodziców coś tam do mnie bełkoce , że u Was w Polsce to tak nie  ma. Marta tego słucha  , potem wchodzi na wieżę  -   na 10-tkę. Skacze piękną  „jaskółką”. Publika bije brawo.  Dumny tata do tego gościa : „u nas prawie każde dziecko to potrafi”.                                                     Wracając do głównego wątku : jesienią1976 już chodziliśmy na długie spacery.  

Przyszły zainteresowania literaturą 
i sportami zimowymi.  
To zdjęcia zrobione w Nowy Rok 1977"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz