piątek, 2 lutego 2018

Zimno mi

Po prostu cały czas mi zimno....szaro i smutno,wszystko jest takie nudne,nie mogę Ci nawet pokazać już żadnych filmików z głupimi kotami .Ojciec się tylko ze mnie non stop śmieje że chodzę i podgrzewam sobie jasno niebieską butelkę po Cisowiance i się do niej non stop przytulam...To ta którą Ci podkładaliśmy pod stópki jak miałaś zimne (niestety miałaś problemy z krążeniem) Od paru dni jest mi wyjątkowo słabo,pałętam się po domu nie mogąc znaleźć sobie zajęcia, a nawet jak mam jakiś pomysł co robić,nie mogę się za to zabrać.
Często teraz gram w Minionki(minion rush) w które tak bardzo się zagrywałaś,to zresztą ja Ci je zainstalowałam,i którymi tak bardzo drażniłaś ojca,i przypomina mi się też jak założyłaś sobie konto Facebook-owe "Anna Kowalska" i profilowym zdjęciem kotka z podpisem po sisipańsku "nie idź sobie" i z tego konta podglądałaś i ściągałaś moje zdjęcia żeby mieć na swoim komputerze i rozsyłać rodzinie,bo ja byłam leniwa złośnica(pewnie dalej jestem) i mimo że prosiłaś to ja Ci tych zdjęć nie wysyłałam ani nie kopiowałam na pendrive'a,więc obeszłaś problem na swój sposób.
Ojciec strasznie ostatnio pracuje,chodzi zestresowany i cały czas na mnie fuka,i nawet nie ma mnie kto obronić(A TAK TO ZAWSZE BRONIŁAŚ MNIE TY) i non stop ściąga Ci z urny tą super słodką różową czapeczkę którą kupiliście chyba w Portugalii,albo już w Polsce zanim dojechałam na rowerze.

Tata to ma fajnie,odwiedzasz go w snach, ja czasem Ciebie widzę jak wyszywam coś na plecach mojej flanelowej ciepłej koszuli(pamiętasz? 15 stycznia jeszcze siedziałyśmy na kanapie i słuchałyśmy Hey i Republica,a ja szyłam dolne wzorki na czaszce) często też widzę Cię w swoich powiekach, uśmiechniętą jak razem wracałyśmy późnym popołudniem z siłowni w Puerto Santiago...
Strasznie boli jak rzeczywistość puka w plecy i przypomina że Mamci już nie ma....że już razem nie poobgadujemy ojca,albo  że już mnie nie pouczysz stawania na rękach,fiflaków czy przejść z mostka...
Momentami wszystko jest mi tak obojętne i takie obce,jakbym do tej pory żyła gdzieś indziej....Najczęściej jak biegam,albo jadę na basen rowerem( byłam w poniedziałek albo wtorek,i dziś też),najchętniej wjechałabym pod jakiegoś tira, bo przygniata mnie myśl,że już nie jesteśmy razem. Część Ciebie żyje we mnie(ta jedyna dobra część mnie) i musi przetrwać.
Ach i jeszcze tata znalazł twój zielony zeszycik wdzięczności,gdzie pisałaś często,może co dzień,za co jesteś wdzięczna, i napisałaś " za to że nie jestem na wózku", i " za to że to ja mam raka a nie córcia" nawet nie wiem co powiedzieć...RANY,JAKIM TY BYŁAŚ CHODZĄCYM DOBREM I MIŁOŚCIĄ!!!!!!!! przecież to głowa mała.Teraz widzę jak mało Cię doceniałam
Kocham Cię Mamo.
Mam nadzieję że i mnie odwiedzisz w snach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz