piątek, 16 lutego 2018

Twój ołtarzyk


 Dopiero dziś zebrałam się do wydrukowania zdjęć,i "zalaminowania" ich,tj oklejenia is taśmą samoprzylepną, bo laminarkę gdzieś ojciec zapodział,no a przy świeczkach to lepiej żeby sam papier nie fruwał. Robiłam go, nie wiem,ze trzy dni? niewiele po tym jak odeszłaś. Tata dodał do świeczek trochę wielbłądziego gówna,więc powinny trochę poprawiać humor.

Dziadek nam przysłał twoje zdjęcia z Niagary,i to mi się strasznie spodobało,
zwłaszcza że na większości zdjęć "uśmiechasz" się tyle co ja 
A to zdjęcie z czubka Teide, kiedy
byliśmy tydzień na TF,i wleźliście z
ojcem,a opierasz się o siarkę :O

To twoje kocie stróże :)
 Tak to koty nie króliki,które Cię bronią,nie wiem przed czym,ale bronią,może to i mało interesujące ale koty są w środku małymi bombkami świątecznymi,dlatego że nie miałam wystarczająco dużo modeliny żeby je całe wypełnić, no i żeby były jakiegoś niemikroskopijnego rozmiaru. Żółty i
pomarańczowy są fluorescencyjne(a przynajmniej modelina była,ale jeszcze nie testowałam)w ?każdym razie ten krzykliwy żółty stał się twoim jednym z ulubionych kolorów, dwa/trzy lata temu(?),pomarańczowy niezbyt lubiłaś,ale przypominał mi kolor twojej leciutkiej spódniczki której materiał przypominał trochę bibułę,i którą kupiłaś jeszcze w Los Gigantes. Niebieski to był nasz wspólny ulubiony kolor,tata Cię namówił chyba z rok temu na zakup niebieskiego zapinanego polaru, którego ostatnio nie mogliśmy znaleźć.....a brązowy który przed ugotowaniem był raczej beżowy,to dlatego że miałaś skręt do beżu jak jeszcze mieszkaliśmy w Polsce.Twoja ulubiona beżowa bluza którą drażniłaś ojca jest już bezpiecznie schowana.
Taki tam mały płotek z włóczki
Z tej oto włóczki jest płotek,to twój motek włóczki ,znaleźliśmy go razem z przeróżnymi twoimi robótkami na drutach i szydełku,większość z nich zrobiłaś na Gran Canarii. Wszystkie zachowaliśmy, zazdroszczę Ci, bo ja nigdy nie umiałam robić na szydełku


To oczko do obserwacji,no a niebieska kratka to prawie udana dekoracja.
bo ołtarzyk miał być w stylu buddyjskim.Kratka z brokatu, drucika od Babci po jakimś fancy alkoholu(sprzed laaat) i krzyżyków do kładzenia kafelków(lubiłaś pomysłowość i robienie czegoś z niczego, mam to po Tobie) Pamiętam że bardzo lubiłaś buddyjski styl budownictwa,ale i kulturę,no,plus fakt że wszyscy na Tajlandii robili Ci zdjęcia 
Nie widać,ale dach był klejony dachówka po dachówce,znaczy papierek po papierku, tak żeby było bardziej realistycznie.
Mały pompon,bo niby czemu nie?

No a dookoła są przyklejone muszelki które godzinami zbierałyśmy razem  na Koh Lancie i w Krabii

Dach jest ze styropianu,no ale jako że w rogach są świeczki to trzeba go było okleić,do tego zadania poświęcił się kocyk/folia termiczna z zeszłorocznego biegu niepodległości. Wpadł mi w oko,bo złoty,a jako sroczka,złotym nie pogardzę,plus buddyjskie świątynie były zawsze pełne złotych cósiów.

 A teraz łatam Hitlercat'a ,bo ma już dwie dziurki,zrobiłam go w Listopadzie'17, z tylnego materiału twojej koszulki Hello Kitty(ty miałaś szarą a ja różową,kupione w komplecie  w 2011/12?)która była już  dziurawa i zjedzona przez mole,no i z małą plamką po Curry. Myślałam że gdzieś zachowałam przód koszulki, z rysunkiem Hello Kitty,ale nie mogę go znaleźć,a pamięć mi nie pomaga. Oddałam Ci go do ściskania jak miałaś potrzebę zająć rękę,bo często chodziła Ci rączka,albo coś/się drapałaś.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz